Konsumenci często pytają o kwestie związane z dokonywaniem zakupów przez Internet, w tym zakupów usług. Zdarza się, że usługodawca wprowadza konsumenta w błąd co do ceny oferowanej usługi. Dzieje się to poprzez podanie do wiadomości konsumenta dwóch cen. Jednej, odpowiednio niskiej i atrakcyjnej i jednocześnie wyraźnie oznaczonej – jest to cena, na którą od razu zwracamy uwagę. Ale zdarza się, że przedsiębiorca podaje jednocześnie drugą cenę, dużo wyższą, która obowiązuje konsumenta w przypadku wyboru konkretnej formy płatności np. płatności przez sms. Jednak informacja o tej drugiej cenie jest podana bardzo małym drukiem, nieczytelnie, w innym miejscu na stronie internetowej niż pierwsza, atrakcyjna cena.
Czy w tej sytuacji po zapłacie konsument może domagać się od przedsiębiorcy zwrotu tej drugiej ceny, o której informacja nie została przekazana konsumentowi w czytelnej formie?
Co na ten temat mówi prawo?
Jak powinniśmy podchodzić do płatności przez sms?
Oto przykładowe zapytanie w tej sprawie (zredagowane na potrzeby tego artykułu).
Proszę o pomoc w ocenie możliwości odzyskania pieniędzy za przeprowadzany online test IQ.
Po przeprowadzeniu testu pojawia się informacja, że opłata za otrzymanie wyników testu wynosi 30 groszy. Płatność możliwa jest za pośrednictwem PayPal lub sms. Przy cenie jest odniesienie do teksu na dole ekranu, tekst ten napisany jest drobnym drukiem, a mówi o tym, że opłata za pomocą sms wynosi 30zł! Nie zwróciłem na to uwagi i zapłaciłem sms-em.
Czy tego rodzaju działanie jest zgodne z prawem?
Na początku należy zaznaczyć, że warto zachować ostrożność w przypadku takich form płatności za produkty lub usługi jak sms. Szczególnie przy takich formach powinniśmy zapoznać się z wszelkimi zapisami dotyczącymi ceny danego produktu czy usługi.
Nie zmienia to faktu, że niezgodne z prawem jest wprowadzanie w błąd co do kosztu sms-a. Może tu chodzić o różne formy ukrywania ceny jak na przykład:
- drobna czcionka,
- kolor czcionki zlewający się z tłem,
- zawarcie informacji w ten sposób, że konsument musi przewinąć stronę w dół, by się z nią zapoznać – tak jak w opisywanym powyżej przypadku.
Jest to nieuczciwa praktyka rynkowa określona w art. 5 ust. 1 i ust. 2 pkt 1 ustawy z 23 sierpnia 2007 o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym. W myśl tego artykułu:
"Praktykę rynkową uznaje się za działanie wprowadzające w błąd, jeżeli działanie to w jakikolwiek sposób powoduje lub może powodować podjęcie przez przeciętnego konsumenta decyzji dotyczącej umowy, której inaczej by nie podjął. Wprowadzającym w błąd działaniem może być w szczególności (…) rozpowszechnianie prawdziwych informacji w sposób mogący wprowadzać w błąd"
W takim wypadku można żądać odszkodowania na podstawie art. 12 ust. 1 pkt 4) wspomnianej ustawy.
Najpierw należy wysłać żądanie na piśmie. Jeśli firma dobrowolnie nie zwróci pieniędzy można skontaktować się na przykład z rzecznikiem konsumentów lub organizacją pozarządową udzielającą porad konsumentom. Jeśli interwencja u rzecznika nie przyniesie rezultatu kolejną drogą dochodzenia roszczeń może być droga sądowa, czyli wytoczenie powództwa przed sądem powszechnym. Powództwo należy wytoczyć przed sądem właściwym ze względu na siedzibę sprzedawcy. W sporządzeniu pozwu może pomóc Federacja Konsumentów.
Ponieważ zrozumiałe jest, że konsument może nie być skłonny do dochodzenia zwrotu 30 zł, należy w podobnej sytuacji, w interesie publicznym złożyć zawiadomienie o praktykach danej firmy do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), zajmującego się zwalczaniem stosowania nieuczciwych praktyk rynkowych.